środa, 20 listopada 2013

Listopadowa niekosmetyczna wishlista

Ostatnio dużo czasu spędzam na przeglądaniu sieci w poszukiwaniach idealnego organizera, idealnego płaszcza, idealnej torebki, etc. Ten "risercz" powoduje, że zamiast znaleźć konkretne rzeczy, których potrzebuję - wpadają mi w oko inne, które zostają dopisane do nie posiadającej końca listy mashewów. Jednak listopad powoli się kończy i trzeba skonkretyzować swoje zakupowe plany. ;) Mam nadzieję, że do końca miesiąca uda mi się zrealizować większość zakupów z poniższej kompilacji.




  1. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem wielbicielką sweterków z ciekawymi motywami. Ten łączy w sobie to, co ostatnio lubię najbardziej: pastele i motyw zwierzątek. :D Kupicie go TU.
  2. Płaszcz na jesień/zimę to nie fanaberia, bo ten który posiadam powoli umiera (ma 6 lat!) - poprzecierany flausz nie wygląda zbyt estetycznie. Oglądałam różne sieciówkowe modele, jednak łączenie skóry z materiałem najbardziej do mnie przemawia. Ale koniecznie musi to być mieszanka szarości z czernią. :) Ten, który wybrałam pochodzi z mosquito.pl, bezpośredni link TUTAJ.
  3. Organizer na 2014 rok - rzecz niezbędna dla tak nieogarniętej osoby jak ja. :P Mimo tego, że nie należę do super-hiper-zorganizowanych osób, to uwieeeelbiam planować, robić listy, zapisywać, notować. ;) Zaś sam kalendarz/organizer traktuję jako swoisty pamiętnik (bardzo sentymentalny ze mnie osobnik) - czasem w nim rysuję, wklejam bilety z kina czy papierki po cukierkach. :) Nie znoszę małych kalendarzy, więc ten idealny musi być przynajmniej formatu A5. Zastanawiałam się nad kupieniem terminarza Moleskine czy TEGO marki Escribo (który notabene polecała sama Ryfka), ale kiedy Tattwa zamieściła na fejsbuku TO zdjęcie - moje serce wiedziało, że to właśnie ten jedyny. :) Do kupienia w sklepie http://lots-of-dots.pl/LINK.
  4. Do tej pory nie przepadałam za biżuterią wykonaną metodą sutaszu, ale rzeczy tworzone przez artystkę o nicku DECOMAMA tak mnie urzekły, że na pewno zamówię nie tylko TE piękne kolczyki w ludowym stylu.
  5. Kolejna rzecz polecona przez Ryfkę z Szafy Sztywniary - kubek termiczny Tchibo. Dla mnie to rzecz niezbędna, szczególnie w chłodne dni. Potrzebuję kubka, z którego nic się nie wyleje, bo naprawdę nie chciałabym oglądać mojego notesu studenckiego zalanego kawą - a ten podobno taki jest. :) Już zamówiony TUTAJ.
  6. Do płaszcza - pasująca torebka. Ta jest z Reserved i ma wstawki z filcu. Niestety nie ma jej już w ofercie online (LINK), ale podobno w salonach można ją jeszcze upolować.
  7. Wymarzony portfel zobaczony na blogu u One Little Smile jakiś czas temu, przypomniałam sobie o nim przeglądając ofertę sklepu ohdeer.pl. Kupicie go TU.

Jak zrobić wishlistę? Ja korzystałam z rad Aliny z designyourlife.pl opisanych w TYM poście. :)

piątek, 27 września 2013

Zakupy kosmetyczne: czerwiec i lipiec - Drogeria Natura, Tesco, Pepco + OPI & Essie.

W czerwcu odwiedziłam jedynie Rossmanna - kupiłam żele pod prysznic i odżywkę Garniera.


Maziajki mydło do kąpieli guma balonowa Ziaji było na mojej wish-liście od bardzo dawna i w końcu udało mi się je dostać. Butla 500 ml gwarantuje, że produkt nie skończy się błyskawicznie. :) Kolejny zakup to osławiona odżywka Garnier Olejek z Awokado i Masło Karite - na moich włosach również się sprawdziła, na pewno kupię jeszcze nie raz. Żel Original Source Lemon & Tea Tree to klasyk w mojej łazience, natomiast Lirene Rajski Granat nigdy przedtem nie używałam - ma boski zapach, łagodnie myje i nie wysusza skóry. Strasznie żałuję, że przegapiłam ostatnią rossmannową promocję na te żele. :(


Zrobiłam też niewielkie zakupy na ebay-u. Zamówiłam od sprzedawcy z USA słynne piaski OPI z mini-kolekcji The Bond Girls oraz mniaturki Oz the Great and Powerful. Każdy z zestawów kosztował około 45 zł (razem z wysyłką). Dla porównania - na Allegro lakiery te osiągały ceny od 70 do 100 zł.


Tak prezentuje się Solitare na moich paznokciach (zdjęcie via Instagram). Prawda, że piękny?  :)

















Jeszcze raz prezentacja OPI-ków :)


Do OPI dobrałam sobie miniaturki Essie z letniej kolekcji Naughty Nautical. Przed wami od lewej: Naughty Nautical, Sunday Funday, The More The Merrier, Full Steam Ahead.

Lipcowe łupy kosmetyczne to głównie rezultat promocji w Drogeriach Natura.


Uzupełniłam moje zapasy o szampony: Timotei Róża Jerychońska Intensywna Odbudowa oraz Ultra Doux Garniera - z olejkiem z lawendy i różą. Kupiłam również odżywkę Nivea Long Repair, o której czytałam u Aliny - rzeczywiście jest super, włosy są gładsze, mniej się puszą i mocno lśnią. Stosuję ją na zmianę z Garnierem Awokado i Masło Karite. Do koszyka wpadła też pianka Gillette Satin Care with Olay, przyspieszacz opalania Masło Kakaowe Ziaji oraz farba do włosów Garnier Color Sensation - odcień 4.30 Tajemniczy Brąz z serii Orientalne Brązy. Farba spisała się bardzo dobrze, kolor wyszedł nasycony, głęboki - taki jak na opakowaniu. Jedyny minus to to, że szybko się wypłukuje i musimy częściej powtarzać zabieg koloryzacji. :/


Od dawna miałam ochotę na zakup wody toaletowej Playboy Play It Rock, wydawała mi się idealna na lato. Za wizaz.pl - nuty zapachowe:
nuta głowy: czerwona pomarańcza, kandyzowane jabłka, szafran
nuta serca: frangipani, passiflora, kwiat pomarańczy
nuta bazy : heban, paczula, bób tonka.
Na podkład firmy Ingrid Cosmetics też czaiłam się kilka miesięcy, aż w końcu doczekałam się przeceny o prawie -50% od ceny regularnej. :) Żele pod prysznic Kamill Cosmetics też były w promocji - kosztowały jakieś 3 zł za 250 ml, żal było nie wziąć! :) Skusiłam się na wersje: Lemon-Buttermilk oraz Coco-Cream.


Uroczą ramkę-drzewko upolowałam w Pepco - była przeceniona na 10 zł. Szukałam takiej, bo planuję modernizację jedynego pokoju w mieszkaniu i jednym z elementów będzie biały kolor gadżetów i bibelotów.


W Tesco też można wyszperać dobrej jakości kosmetyki - m.in. szampony i odżywki Alberto Balsam. Ja zdecydowałam się na wersję jagodową dla włosów farbowanych. Zarówno z szamponu, jak i odżywki jestem umiarkowanie zadowolona, plusem jest przyjemny zapach i duża pojemność. Następnym razem zdecyduje się na malinową odżywkę, która jest ponoć lepsza od mojej jagody.
Farby Naturia to efekt moich rozmyślań nad kolorem włosów. Spontanicznie kupiłam odcienie nr 231 Czerwona Porzeczka oraz nr 222 Dziki Kasztan. Do tej pory stoją w szafce z powodu moich obaw co do wymieszania obu kolorów razem. Kiedyś na pewno się zdecyduję. ;)

czwartek, 26 września 2013

Wcześniejsze nabytki kosmetyczne, których nie pokazywałam - LE Floral Grunge Essence, Manhattan: Oktoberfest i LE Fab Fashionista

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kosmetyki, o których zapomniałam wspomnieć we wcześniejszych postach, bo gdzieś się poukrywały na dnie szuflad i kuferków. ;)


Na pierwszy ogień idą róże z limitowanej edycji Oktoberfest Manhattan. Zamówiłam je przy okazji zakupów na Allegro kilka miesięcy temu. Są naprawdę przepiękne! :)


Róże mają nieziemską pigmentację, więc łatwo nimi zrobić sobie krzywdę - polecam miękki pędzel i ostrożne stopniowanie koloru.


Jestem posiadaczką odcieni:  Pink Gaudi 65M (fuksja) i Wiesn Fever 43P (koral z pomarańczem).


Wraz z różami zamówiłam paletki z LE Fab Fashionista: The Gorgeous i The Brave. Przyznaję, że uwiodły mnie piękne opakowania - kokardka, grafika, eleganckie zamknięcie na magnes i lusterko w środku. Brawa dla Manhattanu za sam design! 

A co w środku? Też jest pięknie :) Od lewej kolejno: The Gorgeous i The Brave. Cienie mają bardzo dobrą pigmentację, są miękkie, ale nie osypują się. Do tego te kolory.. :)


Cienie Essence dostałam jako gratisy do zakupów w Drogerii Natura, było to chyba w kwietniu. Jeszcze ich nie używałam, pacnęłam jedynie palcem po każdym z kolorów, ale wstępnie mi się podobają. :)


Wypiekane cienie - pigmentacja jest średnia, ale z dobrą bazą powinny dać radę na mojej powiece. Bardzo podoba mi się fiolet, w sam raz do jesiennych i zimowych smoky. 


Odcienie to: 14 divas love drama (fiolet) i 13 jungle fever (zieleń ze złotem i burgundem).


Ta pastelowa czwóreczka zapowiada się super! :) Pigmentacja  jest o wiele lepsza niż u poprzedników, do tego bardzo przyjemne zestawienie kolorów.


Paletka ma uroczą, doskonale współgrającą z jej kolorami nazwę: 10 me and my ice cream.


Błyszczyki z LE Floral Grunge Essence kupiłam przy okazji wycieczki do Pragi (majówka! :P). U nas ponoć właśnie pojawia się na standach w Drogeriach Natura (brawa dla Essence za refleks! 4-miesięczne opóźnienie w stosunku do reszty Europy - chyba nie muszę tego komentować?). Mam ogromny sentyment do tego zestawu - traktuję go jako pamiątkę z podróży. :)



Same błyszczyki prezentują się interesująco - mamy tu kolory: koralowy róż, mięta i lawenda. Te dwa ostatnie niezbyt często można ujrzeć wśród asortymentu kosmetyków do ust popularnych marek drogeryjnych, dlatego zaintrygowana stwierdziłam, że muszę je kupić. :) Na ustach wyglądają średnio, ale do sesji fotograficznej można ich użyć, choć sądzę, że paletki do ust Sleeka lub Inglota sprawdzą się lepiej.

To już wszystkie zaległe nabytki, które udało mi się wyciągnąć z kątów, sfotografować i opisać. Jutro wyruszam na zakupy - Natura kusi zniżką -40% na Maybelline, więc na pewno coś mi wpadnie do koszyka. ;)

wtorek, 24 września 2013

Zaległy post haulowy - Rossmann -40% na kolorówkę i kosmetyki do pielęgnacji twarzy + małe zakupy w Naturze

Majowa przecena -40% na kolorówkę i pielęgnację twarzy jaką obdarzyła nas sieć drogerii Rossmann szerokim echem odbiła się w kosmetycznej części blogosfery. Chyba przez kilka ładnych tygodni na mojej liście czytelniczej nie ustawał zalew postów o tematyce rossmannowej. :D Nie przeszkadzało mi to w ogóle, wręcz przeciwnie, natchnęło do przemyślanych i dokładnie zaplanowanych zakupów. Do sklepu wybrałam się trzykrotnie podczas trwania całej akcji promocyjnej, efekty tych eskapad widać na poniższym zdjęciu. ;)


























Trochę pielęgnacji, trochę kolorówki (z przewagą tej ostatniej, oczywiście). :)

O toniku Herbal Garden firmy Eva Natura naczytałam się samych pochwalnych peanów, więc gdy nadarzyła się okazja musiałam go wziąć z półki - okazał się naprawdę dobry (więcej napiszę przy okazji denka). W ramach inspiracji postami "rosmmannowymi" do mojego koszyka trafił regenerujący krem korygujący niedoskonałości na noc Tołpa Dermo Face Sebio - i tutaj, podobnie jak w przypadku toniku, jestem baardzo zadowolona, ale z pełną recenzją poczekam do skończenia całej tubki. Dodam, że krem jest niesamowicie wydajny!
Reszta to moje łazienkowe standardy: morelowy peeling Soraya i makowy żel Isany (wiosenna edycja limitowana, szkoda - bo zapach przecudny!).















Maseczki Ziaji: nawilżająca, regenerująca, anty-stres i oczyszczająca plus oliwkowa maseczka Rival de Loop. Ze wszystkich jestem bardzo zadowolona :) Kolejną rzeczą, która wpadła mi w ręce są 'rybki' do twarzy Rival de Loop - nawilżające i zapobiegające zmarszczkom. Mimo, że zmarszczek nie posiadam ( no dobrze, może mimiczne :P), skusiłam się na wersję 'anti-age' ze względu na dość przyjemny skład. Bądźmy szczerzy - czy ktoś w ogóle wierzy, że na poważne zmiany w strukturze skóry pomoże mu jedynie smarowanie się olejkiem z witaminami? ;)
Musiałam wypróbować też kultowe masełka Nivea - wzięłam wersje malinową i waniliową z olejkiem makadamia. Cóż mogę o nich powiedzieć? Są po po prostu re-we-la-cyj-ne! :) Działanie, konsystencja, zapach, smak, przyjemność używania - wszystko na 6!


W promocji były też kosmetyki do włosów Alterra. Kupiłam ulubioną maskę Granat i Aloes, szampony: dodający objętości Papaja i Bambus oraz nabłyszczający Brzoskwinia i Pszenica. Wzięłam również odżywkę bez spłukiwania Isany do włosów zniszczonych. Moje włosy ją kochają, to moje 3 opakowanie. Bardzo podobna w działaniu do złotego Gliss Kura.


Nie mogło zabraknąć lakierów ;) Burgundowo-śliwkowy Manhattan z LE Yeah&Yang by Bonnie Strange o wdzięcznej nazwie Ping Pong Plum (swatche całej kolekcji TUTAJ) i dwa urocze duochromy od Miss Sporty z serii Metal Flip: 050 i 030. Wszystkie idealne na jesień! :)


Od lewej: Blogerski Wibo Flirt by Amethyst, piękna czerwień L'oreal Color Riche - odcień 408 Exquisite Scarlet (zobaczony u Obsession), Manhattan Quick Dry 25G (skusiła mnie Paula z One Little Smile) oraz jeden z nudziakowych lakierów Lovely.


A tutaj reszta kosmetyków 'do maziania' :D Róż Natural Beauty Lovely w ciepłych, brzoskwiniowych tonach, korektor Synergen w odcieniu 01 vanilla, cień Maybelline Color Tattoo - Permanent Taupe, Wibo:  tusz Extreme Lashes i eyeliner w pędzelku oraz mój absolutny faworyt w makijażu oczu - żelowy eyeliner Lasting Drama od Maybelline. Dodatkowo - brązowa henna Delii (do tej pory nie odważyłam się jej użyć).

W maju zrobiłam też drobne zakupy w Drogerii Natura:



Dokupiłam do kolekcji gołębi eyeliner w żelu Essence z limitki Vintage District - 02 Get Arty, ozdoby do paznokci z tej samej LE, płaski pędzelek do cieni Essence i czarny tusz do rzęs Maybelline Colossal Volum Cat Eyes.

Reasumując - jestem zadowolona, nie wydałam majątku (jak na tak atrakcyjną promocję), a praktycznie wszystkie kosmetyki które wybrałam okazały się strzałem w 10. :)







niedziela, 2 czerwca 2013

Marcowo - kwietniowe zakupy kosmetyczne + LE Vintage District Essence

Znów mam kosmiczne zaległości blogowe. Ale to nic, bo w najbliższym czasie pomysłów na posty nie będzie brakować: kolejna zniżka -40%  w Rossmannie (tak, znów wpadłam w sidła wyprzedaży :P), paczki ze sklepu annacosmetik (KLIK), Yves Rocher i ebay.com, nowe buty, etc.

W marcu wyczyściłam swój studencki portfel (nie mówiąc już o karcie kredytowej :P) do cna. W poprzednim poście pokazywałam wam moje zakupy ciuchowe, które stały się głównym obciążeniem mojego marcowego budżetu. Kosmetycznie nie poszalałam aż tak bardzo:


W Rossmannnie zdecydowałam się na zakup zachwalanych na blogach płynów do kąpieli Luksja (bo była promocja ;) ). Wzięłam Blueberry Muffin i Lemon Pie - oba przecudnie pachną, choć z wydajnością już gorzej (używałam ich jak żeli pod prysznic). Mimo to uważam, że warto się im przyjrzeć, chociażby ze względu na 'jadalny' zapach. :) Oprócz płynów Luksji kupiłam jeszcze jabłkowo-waniliowy płyn Isana, żel pod prysznic oraz mydło w płynie o zapachu bzu i orchidei tej samej marki. Zaopatrzyłam się również w biedronkowy micel (który ponoć produkuje nasza rodzima Tołpa) - pokochałam go od pierwszego użycia! Doszły mnie słuchy, że ma zniknąć ze sklepów, więc trzeba się będzie wybrać na większe zakupy i porobić zapasy. :D



Jako lakieroholiczka nie mogłam też nie kupić blogowych lakierów Wibo. ;) Wybrałam kolory od Miratell - Mglista Poświata i Gosi - Blue Lake oraz nowość z regularnej kolekcji - nr 482.


A to mini-zakupy rossmannowo-naturowo-lidlowe. :P Płyn Luksja Caramel Waffle - idealny karmelek! Kolejny blogowy lakier Wibo - tym razem Peaches & Cream od Oleśki, rabarbarowy żel pod prysznic Kamill, do którego zakupu zachęciła mnie Atqa (post - KLIK) oraz perfumy z Lidla - Suddenly Madame Glamour, o których pisałam TU.

Na cocolita.pl zamówiłam paletki Sleek Ultra Mattes: V1 Bright i V2 Darks. Są obłędne! I ♥ Sleek!




Na koniec zostały jeszcze książki:


'Spadkobiercy', 'Poradnik pozytywnego myślenia' i 'Savages' - znak.com.pl. Trylogia Haruki Murakami - muzaklub.com, '40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii' - gwp.pl. Reszta książek pochodzi ze stacjonarnej księgarni Weltbild.


'Kwiaty na poddaszu', 'Azazel'- księgarnia Weltbild, 'Pamiętam, jak biegłem' - książkowy outlet, 'Drań na kanapie' - E.Leclerc. Pozostałe książki - znak.com.pl.

Kwiecień - kosmetyki:



Sól do kąpieli z Morza Martwego firmy Apis i krem do stóp Len Eva Natura to prezenty od mamy. :) Reszta to typowe uzupełnienie braków - tonik ogórkowy Ziaja i podkład Maybelline Affinitone w odcieniu nr 14 Creamy Beige. Jako gratis do zakupu podkładu dostałam sznurkową bransoletkę z logiem New York Fashion Week - delikatnie mówiąc nie jest zachwycająca, ale czego oczekiwać od bransoletki dołączonej do średniopółkowych kosmetyków? :D

W Naturze zastałam limitkę Vintage District od Essence. Polowałam na nią odkąd zobaczyłam zapowiedzi na blogach, więc do koszyka powędrowało sporo rzeczy:



Róż 01 It's Popul-art, urocze cienie w kolorowe 'ciapki': niebieski 02 Shopping@Portobello Road i szary 03 Get Arty oraz żelowy eyeliner 01 Shopping@Portobello Road podpatrzony u Mallene  - KLIK.

Nie mogło zabraknąć lakierów:


Od lewej:
1. szarak - Get Arty
2. niebieski - Shopping@Portobello Road
3. przykurzony, stonowany róż - Antique Pink
4. stonowany pomarańcz - Vintage Peach.

Moje pierwsze Essiee-kobieca.pl:


Od lewej:
1. Spaghetti Strap
2. Cascade Cool
3. Bikini So Teeny
4. Navigate Her
5. Action (wykończenie matowe, 'plastikowe')

No i Essie mnie ma, zakochałam się - kolory, formuła, pędzelek: idealne. Chciałam jedynie wypróbować, a chyba nie skończy się na 5 sztukach ;) 

Kwietniowy zakup książkowy:


2 pakiety Czarnej Serii Camilli Läckberg kupione podczas promocji -50 proc. w sklepie wydawnictwa czarnaowca.pl. Polecam zaglądanie tam, ponieważ co jakiś czas robią duże promocje i książki można dostać po naprawdę atrakcyjnych cenach.



sobota, 23 marca 2013

NEW IN: marzec - ciuchy & dodatki

Po raz pierwszy postanowiłam pochwalić się tutaj zakupami 'ubraniowymi'. Na nieszczęście mojego portfela uwielbiam kupować ciuchy, dodatki, biżuterię, etc. Nie mam wyraźnego, spójnego stylu - jednego dnia mogę wyjść z domu ubrana w dziewczęcą sukienkę, zaś następnego założyć sportową bluzę i snapbacka. Mimo to dokładnie wiem jakie rzeczy mi się podobają, a jakie nie - i nawet jeśli coś jest modowym przebojem, a kompletnie mi się nie podoba - to nie ma szans żebym to kupiła.

W marcu zrobiłam dość pokaźne zakupy, odbijając sobie dość długą przerwę w nabywaniu nowych ubrań. Dużo rzeczy kupiłam przez Internet, polecam taką formę zakupów - bardzo często możemy dostać wymarzone ciuchy po znacznie tańszej cenie niż w sklepach stacjonarnym. Poza tym sieć to kopalnia niepowtarzalnych i niebanalnych rzeczy, których na próżno można by szukać w galeriach handlowych.

Na początek łupy z Allegro:

1. Bordowa bejsbolówka, Gina Tricot

źródło zdjęcia: allegro.pl/użytkownik sklepawanti


Świetna, niedroga (ok. 40 zł z przesyłką) bluza. Na bejsbolówkę w tym kolorze miałam ochotę już dawno. Zamówiłam S i niestety, okazała się za mała, ale sprzedawca bez problemu wymienił ją na większy rozmiar.

2. Sukienka z motywem wilka i ćwiekami, Primark Atmosphere

źródło zdjęcia: allegro.pl/ użytkownik ciuszekUK

Kocham wilki, lubię sukienki/bluzki z printami w takim stylu - więc ten model musiał być mój! :) Szkoda tylko, że ćwieki są przyklejone, a nie przyszyte - mam nadzieję, że będą się trzymać i nie odpadną w praniu.

3. Żółta neonowa czapka

źródło zdjęcia: allegro.pl/użytkownik charlizemystery

Neonowa czapka od Karo z bloga charlize-mystery.blogspot.com. Wykonana w 100 proc. z wełny, rękodzieło. Piękna! :)

4. Okulary-kujonki, Primark Opia

źródło zdjęcia: allegro.pl/użytkownik

źródło zdjęcia: allegro.pl/użytkownik

Z racji tego, że w końcu się przełamałam i mam w planach zamówienie sobie okularów (dotychczas na okrągło nosiłam soczewki kontaktowe), chciałam na próbę kupić sobie zerówki i sprawdzić jak się będę czuła nosząc na nosie 'szkiełka', a także jaki kolor oprawek najbardziej będzie mi pasował. Jak na razie noszą się całkiem ok, chociaż przyznaję, że trzeba się przyzwyczaić.

4. Snapback, Crooks & Castles

źródło zdjęcia: allegro.pl/użytkownik kotgarfild1

Ostatnio mam 'fazę' na takie czapki, to chyba wpływ przeglądania bloga MAFFASHION. ;) Bardzo odpowiada mi taki sportowo-streetowy styl.

5. T-shirt 'Kot Cyklista', Martiszu Ludvikez dla koteria.org.pl

źródło zdjęcia: allegro.pl/użytkownik koteria_org_pl

Rozbrajający t-shirt z nadrukiem rysowniczki Martiszu Ludvikez dla środka kotów miejskich w Warszawie. Dowiedziałam się o całej inicjatywie przeglądając profil Arbuza, przygarniętego z Koterii kota artystki. Gorąco zachęcam do zakupu tworzonych przez nią koszulek, nabywając fajny t-shirt pomagamy potrzebującym kotom - 100 proc. zysku ze sprzedaży idzie na konto ośrodka.


1. Dwukolorowe rurki w pasy:

źródło zdjęcia: mosquito-sklep.pl

2. Czarna ołówkowa spódnica z zamkami

źródło zdjęcia: mosquito-sklep.pl

Znana z wielu blogów polska marka Mosquito. Jakość wykonania rewelacyjna. Polecam! :)


Dots Pom Beanie

źródło zdjęcia: misbhv.com

źródło zdjęcia: misbhv.com

Flagowa marka streetowa z Krakowa, mająca status niemal kultowej. Rzeczy w krótkich, limitowanych seriach, czyli 'kto pierwszy, ten lepszy'. ;) Nie znajdziecie jej idąc do centrum handlowego, dostępna tylko w sklepie on-line bądź w jednym z 3 miast: Londynie, Krakowie i Warszawie.


Streets Cats Gang Leo Beanie


źródło zdjęcia: shop.thehiveclothing.eu

Kolejna niszowa marka, ubrania również w limitowanych edycjach. Czapka urzekła mnie zadziornym napisem i połączeniem leopardziego wzoru z czernią.


Bordowa bluza 'I play for respect'

źródło zdjęcia: flyhighstore.pl
Ta bluza również od jakiegoś czasu była na mojej wish-liście. Na żywo jest milion razy ładniejsza niż na zdjęciach. :D


Kozaki Lan-Kars czerwony aragosta

źródło zdjęcia: gamabuty.pl


Do zakupu tych butów zbierałam się dobre 1,5 roku. W końcu w decyzji pomogła mi mama, sponsorując cały zakup w ramach zaległego prezentu imieninowego. ;) Do tego teraz można je zamówić 35 zł taniej! Strasznie się cieszę, bo eleganckie, skórzane kozaki zawsze są na czasie - to klasyka w szafie każdej kobiety.


1. Czapka 'Rysy' czerwona

źródło zdjęcia: pantuniestal.com


2. T-shirt 'Kompot'

źródło zdjęcia: pantuniestal.com

źródło zdjęcia: pantuniestal.com


Łódzka marka bawiąca się estetyką PRL-u. Zaczepne, ironiczne hasła, bazujące często na  języku starych reklam na nowoczesnych w formie t-shirtach czy bluzach - to esencja Pan Tu Nie Stał.



1. Granatowa kurtka bejsbolówka

źródło zdjęcia: house.pl

Kurtka upolowana podczas trwania promocji -30% z okazji Dnia Kobiet. Jak na sieciówkę - bardzo dobra jakość wykonania. Teraz czekam na wiosnę! :)

2. Miętowe kolczyki-kokardki


źródło zdjęcia: house.pl


Czekam jeszcze na paczki z:

1. romwe,com (ćwiekowany snapback)

źródło zdjęcia: romwe.com

2. Mosquito (kurtka)

źródło zdjęcia: mosquito-sklep.pl

3. Are You Fashion (sukienki)

źródło zdjęcia: areyoufashion.com

źródło zdjęcia: areyoufashion.com