środa, 16 stycznia 2013

Grudniowe zakupy kosmetyczne, limitka Breaking Dawn part II Essence + nowe nabytki książkowe

W grudniu nie poszalałam z zakupami kosmetycznymi, być może było to spowodowane malutkimi wyrzutami sumienia za listopadowy szoping. ;) Co więc zasiliło moje półki? Promocją na żele Original Source skutecznie skusił mnie Rossmann (który to już raz uległam :D):


Wybrałam truskawkę, limonkę, cytrynę, czekoladę & pomarańczę oraz zimową edycję limitowaną - pomarańczę & lukrecję. Na zdjęcie nie załapała się druga z limitki: śliwka & syrop klonowy, która dołączyła do swych 'braci' kilka dni później. ;) Co sądzę o tej SE? Pierwszy minus: brak silikonowego 'niekapka', co producent uzasadnia troską o środowisko. Oczywiście, można użyć korka od zużytej butelki standardowych wersji OS, o czym pisała Orlica, ale przecież nie zawsze mamy do dyspozycji zachomikowane stare opakowania. A bez tego silikonowego cuda żel pięknie rozlewa się po półeczce pod prysznicem, nawet jeśli jest domknięty i stoi jak 'pan producent przykazał'..
Zapach? Ok, ale 'szału nie ma'. :D Z dwóch limitowanych gagatków podoba mi się śliwka, tylko, że ta dodatkowa nuta zapachowa kojarzy mi się bardziej z cukierkami anyżowymi, a nie syropem klonowym - ale pewnie się nie znam. :D

W grudniu w Naturach pojawiła się też kolejna część wampirzej limitki Twilight Breaking Dawn od Essence. Oczywiście, nie była bym sobą, gdybym czegoś z niej sobie nie kupiła. ;) Zaskoczyłam samą siebie i nawet nie spojrzałam w stronę lakierów, co mi się rzadko zdarza. Wzięłam tylko róż 01 Renesmee red. Oczywiście róż ma jednolity kolor, smugi to wina odbicia światła. :/


Przed samymi Świętami wykorzystałam 3 karty zniżkowe do H&M, które były dołączone do grudniowego wydania magazynu Glamour. Jedna karta uprawniała do 20 zł zniżki, pod warunkiem, że kwota zakupów wynosiła minimum 50 zł. W ten sposób łącząc karty udało mi się ustrzelić wymarzoną kieckę na Sylwestra, a do tego jeszcze buty, torebkę i przepiękny lakier: Stay Golden - złoty drobny brokat i sześciokąty w przezroczystej bazie. Niby nic skomplikowanego - a jaki efekt!
Swatche tutaj. A propos brokatów, to postaram się w najbliższym czasie przedstawić na blogu moją lakierową kolekcję bling-bling. ;)

Czas na zupełnie niekosmetyczną część dzisiejszego posta, czyli książki. Będąc dzieckiem, zamiast wypasionej Barbie wolałam dostać książkę. Dzięki mojej pasji w wieku 10 lat dorobiłam się krótkowzroczności, ale na szczęście dla mnie - istnieją soczewki kontaktowe. ;) Jako piętnastolatka zaczytywałam się w powieściach Orwella i Vonneguta. Śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie dzięki czytaniu jestem dzisiaj taką, a nie inną osobą. Z żalem muszę przyznać, że obecnie więcej czasu spędzam surfując po Internecie, niż pochłaniając literaturę, ale nadal kiedy wciągnie mnie świat jakiejś książki, to nie wychylę nosa, zanim nie zamknę jej ostatniej strony. :D

Lubię kupować i gromadzić książki, patrzeć z dumą na półki uginające się pod ciężarem stron, na których zapisane są czyjeś myśli. Lubię wziąć do ręki jedną z ulubionych powieści, otworzyć na stronie z zakreślonym cytatem, chwilę pomyśleć. Przeczytać ponownie, a po skończeniu jeszcze kolejny raz,a następnie odłożyć z szacunkiem na należne jej - honorowe - miejsce.

'Jaram się' też komiksami, a tę miłość do nich zaszczepił we mnie tata, kupując mi  komiks z Kapitanem Ameryką. Cóż to było za przeżycie dla dzieciaka, jakim wtedy byłam! Zakochałam się bez pamięci. :)

Mimo mojej silnej fascynacji Batmanem, ulubioną komiksową 'stajnią' będzie zawsze Marvel. Dlatego, kiedy przeczytałam gdzieś na nerdowskich stronach (:D), że Hachette Polska ma wydać najbardziej znane i cenione zeszyty Marvela w przepięknej albumowej oprawie, na kredowym papierze - oczywiście musiałam je dostać w swoje łapki. :)


























Nowości w mojej biblioteczce to głównie łupy wyprzedażowe z Weltbildu. Mimo dość wysokich cen regularnych, podczas wyprzedaży sezonowych można trafić tam na perełki przecenione do 9,90 zł, a niektóre egzemplarze nawet do 5-6 zł. Jak przeczytałam ostatnio, mają zamiar likwidować całą sieć, więc w księgarniach stacjonarnych trwa obecnie wyprzedawanie całego asortymentu i rabaty do 90%. Koniecznie to sprawdźcie, ja widziałam wczoraj w swoim Weltbildzie 'Cyrk nocy' za 14,99 zł,  gdzie na ich stronie za tę książkę widnieje cena 34,90 zł. :)

Ostatnia książka na szczycie stosiku to 'Niezłomny'. Kupiłam ją na kumiko.pl i serdecznie polecam Wam tam zakupy! Czy kiedykolwiek kupując w księgarni internetowej dostaliście ładniej zapakowaną książkę?:

Na odwrocie białej karteczki są podziękowania za zakupy, odręcznie (!) napisane przez panią Małgosię, właścicielkę księgarni. Pełen profesjonalizm! :)


I to już wszystkie zakupy. Teraz ostrzę sobie ząbki na kolejne książkowe i kosmetyczne cuda - więc niedługo spodziewajcie się kolejnego posta zakupowego. ;)