piątek, 27 września 2013

Zakupy kosmetyczne: czerwiec i lipiec - Drogeria Natura, Tesco, Pepco + OPI & Essie.

W czerwcu odwiedziłam jedynie Rossmanna - kupiłam żele pod prysznic i odżywkę Garniera.


Maziajki mydło do kąpieli guma balonowa Ziaji było na mojej wish-liście od bardzo dawna i w końcu udało mi się je dostać. Butla 500 ml gwarantuje, że produkt nie skończy się błyskawicznie. :) Kolejny zakup to osławiona odżywka Garnier Olejek z Awokado i Masło Karite - na moich włosach również się sprawdziła, na pewno kupię jeszcze nie raz. Żel Original Source Lemon & Tea Tree to klasyk w mojej łazience, natomiast Lirene Rajski Granat nigdy przedtem nie używałam - ma boski zapach, łagodnie myje i nie wysusza skóry. Strasznie żałuję, że przegapiłam ostatnią rossmannową promocję na te żele. :(


Zrobiłam też niewielkie zakupy na ebay-u. Zamówiłam od sprzedawcy z USA słynne piaski OPI z mini-kolekcji The Bond Girls oraz mniaturki Oz the Great and Powerful. Każdy z zestawów kosztował około 45 zł (razem z wysyłką). Dla porównania - na Allegro lakiery te osiągały ceny od 70 do 100 zł.


Tak prezentuje się Solitare na moich paznokciach (zdjęcie via Instagram). Prawda, że piękny?  :)

















Jeszcze raz prezentacja OPI-ków :)


Do OPI dobrałam sobie miniaturki Essie z letniej kolekcji Naughty Nautical. Przed wami od lewej: Naughty Nautical, Sunday Funday, The More The Merrier, Full Steam Ahead.

Lipcowe łupy kosmetyczne to głównie rezultat promocji w Drogeriach Natura.


Uzupełniłam moje zapasy o szampony: Timotei Róża Jerychońska Intensywna Odbudowa oraz Ultra Doux Garniera - z olejkiem z lawendy i różą. Kupiłam również odżywkę Nivea Long Repair, o której czytałam u Aliny - rzeczywiście jest super, włosy są gładsze, mniej się puszą i mocno lśnią. Stosuję ją na zmianę z Garnierem Awokado i Masło Karite. Do koszyka wpadła też pianka Gillette Satin Care with Olay, przyspieszacz opalania Masło Kakaowe Ziaji oraz farba do włosów Garnier Color Sensation - odcień 4.30 Tajemniczy Brąz z serii Orientalne Brązy. Farba spisała się bardzo dobrze, kolor wyszedł nasycony, głęboki - taki jak na opakowaniu. Jedyny minus to to, że szybko się wypłukuje i musimy częściej powtarzać zabieg koloryzacji. :/


Od dawna miałam ochotę na zakup wody toaletowej Playboy Play It Rock, wydawała mi się idealna na lato. Za wizaz.pl - nuty zapachowe:
nuta głowy: czerwona pomarańcza, kandyzowane jabłka, szafran
nuta serca: frangipani, passiflora, kwiat pomarańczy
nuta bazy : heban, paczula, bób tonka.
Na podkład firmy Ingrid Cosmetics też czaiłam się kilka miesięcy, aż w końcu doczekałam się przeceny o prawie -50% od ceny regularnej. :) Żele pod prysznic Kamill Cosmetics też były w promocji - kosztowały jakieś 3 zł za 250 ml, żal było nie wziąć! :) Skusiłam się na wersje: Lemon-Buttermilk oraz Coco-Cream.


Uroczą ramkę-drzewko upolowałam w Pepco - była przeceniona na 10 zł. Szukałam takiej, bo planuję modernizację jedynego pokoju w mieszkaniu i jednym z elementów będzie biały kolor gadżetów i bibelotów.


W Tesco też można wyszperać dobrej jakości kosmetyki - m.in. szampony i odżywki Alberto Balsam. Ja zdecydowałam się na wersję jagodową dla włosów farbowanych. Zarówno z szamponu, jak i odżywki jestem umiarkowanie zadowolona, plusem jest przyjemny zapach i duża pojemność. Następnym razem zdecyduje się na malinową odżywkę, która jest ponoć lepsza od mojej jagody.
Farby Naturia to efekt moich rozmyślań nad kolorem włosów. Spontanicznie kupiłam odcienie nr 231 Czerwona Porzeczka oraz nr 222 Dziki Kasztan. Do tej pory stoją w szafce z powodu moich obaw co do wymieszania obu kolorów razem. Kiedyś na pewno się zdecyduję. ;)

czwartek, 26 września 2013

Wcześniejsze nabytki kosmetyczne, których nie pokazywałam - LE Floral Grunge Essence, Manhattan: Oktoberfest i LE Fab Fashionista

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kosmetyki, o których zapomniałam wspomnieć we wcześniejszych postach, bo gdzieś się poukrywały na dnie szuflad i kuferków. ;)


Na pierwszy ogień idą róże z limitowanej edycji Oktoberfest Manhattan. Zamówiłam je przy okazji zakupów na Allegro kilka miesięcy temu. Są naprawdę przepiękne! :)


Róże mają nieziemską pigmentację, więc łatwo nimi zrobić sobie krzywdę - polecam miękki pędzel i ostrożne stopniowanie koloru.


Jestem posiadaczką odcieni:  Pink Gaudi 65M (fuksja) i Wiesn Fever 43P (koral z pomarańczem).


Wraz z różami zamówiłam paletki z LE Fab Fashionista: The Gorgeous i The Brave. Przyznaję, że uwiodły mnie piękne opakowania - kokardka, grafika, eleganckie zamknięcie na magnes i lusterko w środku. Brawa dla Manhattanu za sam design! 

A co w środku? Też jest pięknie :) Od lewej kolejno: The Gorgeous i The Brave. Cienie mają bardzo dobrą pigmentację, są miękkie, ale nie osypują się. Do tego te kolory.. :)


Cienie Essence dostałam jako gratisy do zakupów w Drogerii Natura, było to chyba w kwietniu. Jeszcze ich nie używałam, pacnęłam jedynie palcem po każdym z kolorów, ale wstępnie mi się podobają. :)


Wypiekane cienie - pigmentacja jest średnia, ale z dobrą bazą powinny dać radę na mojej powiece. Bardzo podoba mi się fiolet, w sam raz do jesiennych i zimowych smoky. 


Odcienie to: 14 divas love drama (fiolet) i 13 jungle fever (zieleń ze złotem i burgundem).


Ta pastelowa czwóreczka zapowiada się super! :) Pigmentacja  jest o wiele lepsza niż u poprzedników, do tego bardzo przyjemne zestawienie kolorów.


Paletka ma uroczą, doskonale współgrającą z jej kolorami nazwę: 10 me and my ice cream.


Błyszczyki z LE Floral Grunge Essence kupiłam przy okazji wycieczki do Pragi (majówka! :P). U nas ponoć właśnie pojawia się na standach w Drogeriach Natura (brawa dla Essence za refleks! 4-miesięczne opóźnienie w stosunku do reszty Europy - chyba nie muszę tego komentować?). Mam ogromny sentyment do tego zestawu - traktuję go jako pamiątkę z podróży. :)



Same błyszczyki prezentują się interesująco - mamy tu kolory: koralowy róż, mięta i lawenda. Te dwa ostatnie niezbyt często można ujrzeć wśród asortymentu kosmetyków do ust popularnych marek drogeryjnych, dlatego zaintrygowana stwierdziłam, że muszę je kupić. :) Na ustach wyglądają średnio, ale do sesji fotograficznej można ich użyć, choć sądzę, że paletki do ust Sleeka lub Inglota sprawdzą się lepiej.

To już wszystkie zaległe nabytki, które udało mi się wyciągnąć z kątów, sfotografować i opisać. Jutro wyruszam na zakupy - Natura kusi zniżką -40% na Maybelline, więc na pewno coś mi wpadnie do koszyka. ;)

wtorek, 24 września 2013

Zaległy post haulowy - Rossmann -40% na kolorówkę i kosmetyki do pielęgnacji twarzy + małe zakupy w Naturze

Majowa przecena -40% na kolorówkę i pielęgnację twarzy jaką obdarzyła nas sieć drogerii Rossmann szerokim echem odbiła się w kosmetycznej części blogosfery. Chyba przez kilka ładnych tygodni na mojej liście czytelniczej nie ustawał zalew postów o tematyce rossmannowej. :D Nie przeszkadzało mi to w ogóle, wręcz przeciwnie, natchnęło do przemyślanych i dokładnie zaplanowanych zakupów. Do sklepu wybrałam się trzykrotnie podczas trwania całej akcji promocyjnej, efekty tych eskapad widać na poniższym zdjęciu. ;)


























Trochę pielęgnacji, trochę kolorówki (z przewagą tej ostatniej, oczywiście). :)

O toniku Herbal Garden firmy Eva Natura naczytałam się samych pochwalnych peanów, więc gdy nadarzyła się okazja musiałam go wziąć z półki - okazał się naprawdę dobry (więcej napiszę przy okazji denka). W ramach inspiracji postami "rosmmannowymi" do mojego koszyka trafił regenerujący krem korygujący niedoskonałości na noc Tołpa Dermo Face Sebio - i tutaj, podobnie jak w przypadku toniku, jestem baardzo zadowolona, ale z pełną recenzją poczekam do skończenia całej tubki. Dodam, że krem jest niesamowicie wydajny!
Reszta to moje łazienkowe standardy: morelowy peeling Soraya i makowy żel Isany (wiosenna edycja limitowana, szkoda - bo zapach przecudny!).















Maseczki Ziaji: nawilżająca, regenerująca, anty-stres i oczyszczająca plus oliwkowa maseczka Rival de Loop. Ze wszystkich jestem bardzo zadowolona :) Kolejną rzeczą, która wpadła mi w ręce są 'rybki' do twarzy Rival de Loop - nawilżające i zapobiegające zmarszczkom. Mimo, że zmarszczek nie posiadam ( no dobrze, może mimiczne :P), skusiłam się na wersję 'anti-age' ze względu na dość przyjemny skład. Bądźmy szczerzy - czy ktoś w ogóle wierzy, że na poważne zmiany w strukturze skóry pomoże mu jedynie smarowanie się olejkiem z witaminami? ;)
Musiałam wypróbować też kultowe masełka Nivea - wzięłam wersje malinową i waniliową z olejkiem makadamia. Cóż mogę o nich powiedzieć? Są po po prostu re-we-la-cyj-ne! :) Działanie, konsystencja, zapach, smak, przyjemność używania - wszystko na 6!


W promocji były też kosmetyki do włosów Alterra. Kupiłam ulubioną maskę Granat i Aloes, szampony: dodający objętości Papaja i Bambus oraz nabłyszczający Brzoskwinia i Pszenica. Wzięłam również odżywkę bez spłukiwania Isany do włosów zniszczonych. Moje włosy ją kochają, to moje 3 opakowanie. Bardzo podobna w działaniu do złotego Gliss Kura.


Nie mogło zabraknąć lakierów ;) Burgundowo-śliwkowy Manhattan z LE Yeah&Yang by Bonnie Strange o wdzięcznej nazwie Ping Pong Plum (swatche całej kolekcji TUTAJ) i dwa urocze duochromy od Miss Sporty z serii Metal Flip: 050 i 030. Wszystkie idealne na jesień! :)


Od lewej: Blogerski Wibo Flirt by Amethyst, piękna czerwień L'oreal Color Riche - odcień 408 Exquisite Scarlet (zobaczony u Obsession), Manhattan Quick Dry 25G (skusiła mnie Paula z One Little Smile) oraz jeden z nudziakowych lakierów Lovely.


A tutaj reszta kosmetyków 'do maziania' :D Róż Natural Beauty Lovely w ciepłych, brzoskwiniowych tonach, korektor Synergen w odcieniu 01 vanilla, cień Maybelline Color Tattoo - Permanent Taupe, Wibo:  tusz Extreme Lashes i eyeliner w pędzelku oraz mój absolutny faworyt w makijażu oczu - żelowy eyeliner Lasting Drama od Maybelline. Dodatkowo - brązowa henna Delii (do tej pory nie odważyłam się jej użyć).

W maju zrobiłam też drobne zakupy w Drogerii Natura:



Dokupiłam do kolekcji gołębi eyeliner w żelu Essence z limitki Vintage District - 02 Get Arty, ozdoby do paznokci z tej samej LE, płaski pędzelek do cieni Essence i czarny tusz do rzęs Maybelline Colossal Volum Cat Eyes.

Reasumując - jestem zadowolona, nie wydałam majątku (jak na tak atrakcyjną promocję), a praktycznie wszystkie kosmetyki które wybrałam okazały się strzałem w 10. :)